Czas ostatnio zasuwa niemiłosiernie. A ten rok jest trochę szczególny. I u nas i wkoło nas posypały się „czterdziestki”.
W lipcu byliśmy zaproszeni na imprezę urodzinowa do znajomego. Kilka dni wcześniej nostalgicznie wspominaliśmy PRL. Czas kiedy byliśmy dziećmi. I różne ciekawe przedmioty które nas otaczały. Takie bardziej lub trochę mniej użytkowe. M.in przypomniały się nam „maskotki”, w których można było schować butelki z napojami wysokoprocentowym. I pojawiła się myśl, że taka zabawka dla dużego chłopca, to doskonały prezent na okrągłe czterdzieste urodziny. Za myślą poszedł czyn. Tak powstał Miś Zenek – elegancik z muszką.
Za chwilę była kolejna czterdziestka. Mojego męża. Dla Krecika (ksywka Jarka z młodych lat) zrobiłam Krecika z włóczki.
Teraz powstaje żeńska odmiana. W dalszych planach jest… Nie, tego na razie nie mogę powiedzieć, bo to też będzie prezent dla kogoś bliskiego…
Wszystko w swoim czasie.
My Little Pony-wozik - Kilometry nici
-[…] moja przygoda z „maskotkami dla dużych dzieci” zaczęła się w zeszłym roku od Zenka… potem był Krecik dla męża… później Lord Vader. No i jeszcze […]